Na tej grupie można opowiadać nie tylko o zaletach aut elektrycznych i ich użytkowania ale również o rozterkach i rozczarowaniach. Tutaj nie musicie się poklepywać po plecach jak na innych grupach o
Wembley Arena, rok 2016. Gala dla entuzjastów nowej kryptowaluty. Na scenie pojawia się piękna kobieta w połyskującej sukni wieczorowej. Z mocnym makijażem, rozrzuconymi na plecach długimi, ciemnymi włosami i diamentowymi kolczykami wygląda bardziej jak diwa operowa niż osoba, która za chwilę porwie swoją przemową tysiące inwestorów. Z lekkim wschodnim akcentem zaczyna przemawiać: – Jest łatwy do użycia, jest dla wszystkich, może nim płacić każdy, wszędzie, globalnie. A tym przecież jesteśmy: globalnymi obywatelami małego świata, którzy chcą doprowadzić do skończyła, zaczęło się gremialne skandowanie: One Coin – One Life! One Coin – One Life! One Coin – One Life! Kiedy rok wcześniej ta sama kobieta ogłosiła wprowadzenie OneCoin na rynek, była ubrana w podobnym stylu. Długie suknie, droga biżuteria oraz czerwona szminka stały się jej znakiem była też jej niezachwiana pewność, z jaką opowiadała o zbliżającej się rewolucji finansowej. Tą rewolucją miał być nowy wirtualny pieniądz, który obiecywał niezależność od krajowych i światowych banków. Ale nie tylko od nich. Nazwała go "zabójcą Bitcoina".Po latach już wiemy: ten strój oraz przekonująca postawa były doskonałym kamuflażem, przebraniem, za którym nikt nie spodziewał się sprytnej oszustki. Ruji (czyt. "róży" – przyp. red.) Ignatovej udało się porwać tłumy. Dziesiątki tysięcy osób skuszone nie tylko szybkimi zarobkami, ale przede wszystkim wizją, którą roztoczyła przed nimi nieznana wcześniej nikomu doktor Ruja, zainwestowały w nową, tajemniczą wizerunek Ignatovej trafił na listy poszukiwanych przez FBI i Europol, ale i tak pozostaje wciąż jedną z najbardziej tajemniczych postaci świata kryptowalut. Jej historia składa się głównie z pytań, na które dotąd nie znamy odpowiedzi. Przy czym pytanie za 100 tysięcy dolarów (tyle wynosi nagroda FBI za wskazanie poszukiwanej), czyli "gdzie jest teraz Ruja Ignatova?", nie jest wcale tym najciekawszym. Tropów w tej historii jest tak wiele, że doprowadziłyby nas w prawie każdy zakątek świata. Najważniejsze jednak wątki splatają się w Bułgarii i Niemczech. Bułgarska róża Doskonale wykształcona, mówiąca biegle kilkoma językami, charyzmatyczna – tak przedstawiają ją ci, którzy mieli okazję poznać ją osobiście. Niczym dobra wróżka pojawiła się na scenie w 2015 roku, aby w przystępny sposób i "ludzkim językiem" tłumaczyć alternatywne rozwiązanie waluta promowana hasłem "One Coin – One Family" przyciągnęła tak wiele osób, że w ciągu dwóch lat zainwestowano w nią łącznie 4 miliardy euro. Promocyjne spotkania marketingowe – począwszy od muzyki, przez dekoracje, światła i rozgrzewanie publiczności – były starannie wyreżyserowanym show, w którym doktor Ruja zajmowała centralne miejsce. Niewiele osób poddawało jej słowa w wątpliwość. Może dlatego, że wszyscy po prostu chcieli jej wierzyć? Rynki podnosiły się po kryzysie finansowym, wciąż pamiętano, jak mocno do tych problemów przyłożyły się banki i Wall Street, więc poszukiwanie alternatywnego modelu monetarnego kryptopieniądz miał wielkie ambicje. Jego twórczyni chciała zdyskredytować nawet samego Bitcoina, który właśnie wtedy przeżywał ponowny rozkwit po kryzysie w 2011 roku. Choć od wprowadzenia na rynek pierwszej kryptowaluty minęło dopiero pięć lat, to cena bitcoina sięgała wtedy 1 tys. dolarów. Mogło się wydawać, że dr Ignatova pojawiła się znikąd. Jednak nie był to ani jej pierwszy kontakt z kryptowalutą, ani pierwsze oszustwo, ba! Ani nawet pierwsza kolizja z prawem. Urodziła się 30 maja 1980 roku w Bułgarii, po upadku Związku Radzieckiego wyjechała wraz z rodziną do Niemiec. Miała wtedy dziesięć lat, a jej młodszy brat Konstantin – cztery. Nauczyciel Ignatovej ze szkoły średniej opowiada o niej w podcaście "Missing Cryptoqueen" brytyjskiego dziennikarza Jamiego Bartletta. Twierdzi, że Ruja była wyjątkową uczennicą o wybitnej inteligencji. Już jako nastolatka była bardzo popularna, pewna siebie, wyróżniała się urodą i stylem ubierania. Długie czarne włosy, kobiece sukienki, szpilki i mocny makijaż stały się jej znakiem rozpoznawczym już w 2005 roku Ignatova zrobiła doktorat w dziedzinie prawa prywatnego międzynarodowego na Uniwersytecie w Konstancji. Przez krótki czas pracowała w międzynarodowej firmie konsultingowej McKinsey & 2008 roku wraz ze swoim ojcem Plamenem Ignatovem pojawiła się w niemieckiej odlewni metalu Waltenhofen Steelwork, która pilnie poszukiwała nowego właściciela. Ojciec inżynier z córką – elokwentną i świetnie wykształconą bizneswoman – zrobili bardzo dobre wrażenie na dotychczasowym kierownictwie zakładów. Duet Ignatowów kupił fabrykę. Przez pierwszy rok ich współpraca z załogą układała się jednak zaczęły się kolejne zgrzyty i coraz dziwniejsze sytuacje. Ignatova zatrudniła firmę consultingową, w której sama pracowała, aby przeprowadzić audyt wewnętrzny. Rzekomo chodziło o rebranding firmy, ale nikt tak naprawdę nie wiedział, za co Ignatova płaci swoim konsultantom, a może nawet sobie. Robotników rozjątrzył także fakt, że szefowa sprawiła sobie służbowe Porsche samochód z wyższej półki nie pasował do zakładowego parkingu. Jednak dziwnym trafem, kiedy Ignatova pojechała nim na wakacje do Bułgarii, musiała wrócić pociągiem, bo samochód jej ukradziono. Czy to była zapowiedź finansowych kłopotów rodziny? Z niejasnych powodów jej ojciec, współwłaściciel fabryki, postanowił wymienić piece, kluczowe dla produkcji maszyny. Części ponoć zostały wysłane do Bułgarii, ale nowe nie zostały zamówione. Pracownicy zaczęli protestować z powodu przestojów, fabryka zaczęła z dnia na dzień ogłoszono bankructwo, a Ignatova zniknęła. Zniszczono służbowe laptopy i wszelkie dokumenty. Nikt ze współpracowników nie wiedział, co się stało. Odlewnia jest do dziś zamknięta. Większość jej byłych pracowników – a zatrudniano tam 140 osób – pozostaje na 2012 roku Ruja Ignatova i jej ojciec zostali oskarżeni o oszustwo przez niemiecki związek zawodowy IG-Metall – jedną z największych organizacji związkowych, która reprezentuje pracowników przemysłu metalowego, tekstylnego, drzewnego i tworzyw sztucznych. W sądzie przyznali się do zarzutów defraudacji pieniędzy od pracowników i dostawców, oszustw bankowych, oszukańczych praktyk księgowych, a nawet próby odkręcenia maszyn w celu wysyłki do Bułgarii. Ignatova otrzymała wyrok 14 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu i 18 tys. euro kary. Po zakończeniu postępowania bankrutka przeprowadziła się do rodzinnej Bułgarii, jak gdyby nic się nie stało. Rodzice zostali w Niemczech i, jak wspomina jej brat Konstantin podczas przesłuchania, stali się obiektem licznych ataków i pogróżek. Ojciec przeszedł zawał serca i mocno podupadł na zdrowiu. Piramida iluzji W życiu światowej ekonomii był to czas rozwoju Bitcoina. Nowa kryptowaluta z roku na rok stawała się coraz bardziej popularna, a nawet oficjalnie akceptowana przez kolejne państwa. Tymczasem dr Ruja pojawiła się niespodziewanie w 2014 roku na scenie w Chinach, przedstawiając nową kryptowalutę. Jednak nie był to jeszcze OneCoin, tylko jego prototyp – BigCoin. BigCoin był częścią Prosper Club lub Prosper Inc. – okazał się być oszustwem opartym na wielopoziomowym modelu sprzedaży. Jego twórcami byli Sebastian Greenwood, Jarle Thorsen, John Ng i Bjorn Thomas. Działalność dotyczyła głównie obszaru Azji, a inwestorzy pochodzili przede wszystkim z Hong Kongu i epizod nie trwał długo, jednak wydaje się, że dał Ignatovej wystarczające doświadczenie, aby zapragnęła rozwinąć swój własny kryptoprojekt. Zacieśniła współpracę z Sebastianem Greenwoodem, który wkrótce został współzałożycielem OneCoin. Grinwood jest doświadczonym specjalistą od MLM, czyli multi level marketingu. MLM to nic innego, jak sposób sprzedaży opierający się na ciągłym rekrutowaniu nowych sprzedawców, których zadaniem jest pozyskiwanie kolejnych sprzedawców. Dopiero kiedy zrekrutujesz odpowiednią liczbę osób, zaczynasz osiągać zyski. Żeby jednak były one trwałe, zrekrutowane przez ciebie osoby muszą cały czas pozyskiwać nowych członków tej organizacji. Brzmi jak piramida? I właśnie piramidą często na BigCoinie system dał Ignatovej świadomość, że kluczowe jest stworzenie doskonałej iluzji. Polegała ona na zaangażowaniu do tego łańcucha sprzedaży osób, które miały marne pojęcie o technologiach, ale świetnie znały marketingowe sztuczki i manipulacje. Możliwe, że niektórzy ze sprzedawców faktycznie uwierzyli w prawdziwość nowej waluty i zainwestowali w nią własne pieniądze. Jednak stojąc bliżej szczytu piramidy i naganiając do procederu innych, to tak naprawdę pokaźne zyski czerpali z że w wielu krajach piramidy finansowe są nielegalne, Ignatova nie ukrywała, że OneCoin jest biznesem opartym na schemacie MLM. Wręcz przeciwnie – inwestorzy byli zachęcani do wprowadzania nowych osób poprzez korzystne prowizje od ilości i wartości sprzedanych pakietów, zwanych edukacyjnymi. Najlepsi sprzedawcy mogli liczyć na odznakę Crown Diamond (Diamentowej Korony) i rozmaite bonusy, np. w formie luksusowych bankietów dla elity One z narzędzi rekrutacyjnych było organizowanie masowych eventów, które przypominały świetnie wyreżyserowane ich uczestnicy byli oczarowani legendą Ignatovej. Choć była to legenda oparta na kłamstwach. Takich jak choćby rzekoma okładka magazynu "Forbes" z 2015 roku, na której miała się znaleźć przy okazji wywiadu "Przyszłość transakcji".W rzeczywistości jednak zaradna Bułgarka tylko wykupiła reklamę wiernie imitującą okładkę w bułgarskiej edycji Forbes. Na zdjęciu tym Ignatova występuje w nietypowym dla siebie czarnym t-shircie, ewidentnie odwołując się do stylu Steve’a Jobsa. Waluta nie krypto, a fałszywa Charyzmatyczna liderka mamiła tłumy obietnicą szybkich zysków, operując gigantycznymi sumami. Przekonywała, że wystarczy tylko zakupić pakiet, a potem przekonać do kupna także swoją rodzinę, przyjaciół i znajomych. Na spotkaniach ignorowała lub wręcz zaprzeczała podstawowemu prawu ekonomii, mówiącemu, że jeśli wprowadzimy do obrotu większą ilość pieniędzy, to ich wartość ludzie uwierzyli, że w przypadku OneCoin miałoby być inaczej? Najzwyczajniej w świecie dali się omamić wielkim obietnicom podlanym ignorancją w temacie blockchain, czyli kopania, wydobywania dociekliwych zbywano, nazywając hejterami. Ci, którzy pozwalali sobie podzielić się swoimi obawami lub zadawali niewygodne pytania, byli uciszani. Mało tego – wszystkie osoby, które publicznie kwestionowały wiarygodność OneCoin, były bardzo szybko atakowane przez jego zwolenników, którzy zachowywali się niemal jak jak kuszono ludzi do OneCoinPierwszą osobą, która głośno i odważnie powiedziała, że królowa jest naga, był Timothy Curry. Ten entuzjasta prawdziwych kryptowalut z zaangażowaniem poświęcał swój czas na badanie scamu związanego z OneCoinem. Udało mu się dotrzeć do Bjorna Bjercke’a, specjalisty od blockchainów, który w październiku 2016 r. – cztery miesiące po gali promującej OneCoin w Londynie – odrzucił atrakcyjną ofertę pracy u Ignatovej. Zadaniem Bjorna miało być stworzenie mechanizmu blockchain. Czyli po dwóch latach od prezentacji OneCoina jako kryptowaluty okazało się, że nawet nie działał na blockchainie – technologii, która jest decydująca dla funkcjonowania krypto. W ten sposób Curry uświadomił sobie, że Ignatova sprzedaje kłamstwo, a cała firma jest piramidą finansową. Postanowił rozpowszechnić tą wiadomość wśród naiwnych inwestorów. Niektórzy mu uwierzyli i również zaczęli drążyć kwestię był moment, gdy piramida zaczęła się rozpadać niczym domek z piasku. Ale Ruja wciąż z dobrą miną do złej gry pokazywała się na kolejnych eventach, czarowała uśmiechem, strojami i opowieściami o przyszłych zyskach. Choć wiele wskazuje, że rozmach towarzyszący nowej marce przerósł samą twórczynię. Być może właśnie dlatego – wypytywana przez dociekliwych inwestorów – pod koniec 2016 roku postanowiła jednak stworzyć własny blockchain i zatrudnić do tego specjalistę. A może po prostu OneCoin wymknął się spod na jednej z wielkich imprez w 2017 roku w Lizbonie, Ignatova po prostu się nie pojawiła. Nikt nie potrafił wyjaśnić, co się stało. Jej telefon był wyłączony, maile pozostawały bez odpowiedzi, rodzina nie miała pojęcia, gdzie jest. A przynajmniej tak Ruja zniknęła bez śladu. Do dziś nie wiadomo, gdzie prowadzą w wiele miejsc. Spekuluje się, że może być w Dubaju, gdzie spółka OneCoin Ltd. została oficjalnie zarejestrowana. Inne tropy wiodą do Rosji, jeszcze inne twierdzą, że nie opuściła Europy. Ostatnim miejscem, gdzie ją widziano były Ateny, dokąd poleciała samolotem Ryanair. Czy Ruja się ukrywa, czy wciąż bierze udział w wydarzeniach organizowanych przez OneLife – siostrzaną spółkę OneCoina? Może diametralnie zmieniła wygląd dzięki operacji plastycznej? Są poszlaki, że faktycznie mogło się tak do tej piramidy finansowej trwała jeszcze długo po tajemniczym zaginięciu Ignatovej, a w 2019 roku siedziba firmy w stolicy Bułgarii nadal działała. W rzeczywistości przekręt może być dużo większy niż 4 miliardy euro widoczne w akcie oskarżenia. Osoby związane z OneCoinem szacują rzeczywisty przekręt na 15,8 miliardów euro. Sprzedaż pakietów odbywała się na całym świecie – kiedy rynek europejski się nimi nasycił, największe obroty notowano w Azji i Afryce. Podobno aż 10 miliardów euro zainwestowano w Chinach. Wspomina o tym dziennikarz śledczy Jamie Bartlett, autor podcastu i książki o zaginionej królowej kryptowalut, który od lat zajmował się jej historią. Udało mu się dotrzeć do byłych współpracowników OneCoin oraz osób związanych w przeszłości z mistyfikatorką. Bartlett odkrył również, że w 2015 roku Ruja zebrała wokół siebie grupę doświadczonych sprzedawców MLM, zachęcając ich do sprzedaży nowego produktu. W ciągu jednego roku sprzedawcy pakietów fałszywej waluty zarobili więcej niż niesławny Amway kiedykolwiek w swojej historii. Mowa o ponad miliardzie euro zysków w ciągu jednego roku. Zatem całe przedsięwzięcie rozwijało się z większym impetem, niż ktokolwiek mógł elementem tej układanki jest fakt, że postępowanie w sprawie Ignatovej zostało wszczęte w USA już w październiku 2017 roku. Czyżby informacja o tym dotarła do uszu szefowej OC i dlatego właśnie postanowiła zniknąć?Wiele wątków wciąż pozostaje w cieniu. Choćby kwestia narodzin córki, o czym szczęśliwa matka zawiadamia w krótkim filmiku na początku listopada w 2016 roku, na oficjalnym fanpage’u Cryptoqueen. Potem pokazuje się z niemowlakiem na onecoinowej wigilii. Na zdjęciach i filmach z kilku miesięcy poprzedzających poród trudno jednoznacznie stwierdzić, czy kryptokrólowa naprawdę była w ciąży. A podróży i wydarzeń promujących OneCoin było w 2016 sporo i Ignatova intensywnie udzielała się towarzysko i biznesowo. Wśród komentarzy pod jednym z krytycznych artykułów dotyczących postępowania w sprawie OneCoin pojawiła się plotka, że dr Ruja nie była fizycznie w ciąży, a jej dziecko urodziła surogatka z Meksyku. W kolejnych miesiącach orędowniczka OneCoina podróżuje równie intensywnie, co przed pojawieniem się na świecie córki Daviny. O tym, że tak ma na imię, dowiadujemy się z zeznań Konstantina Ignatova. Natomiast kiedy niemal rok później Ruja znika bez śladu, nikt już nie wspomina o dziecku. Ani o jego ojcu, bo o życiu prywatnym Ignatovej wiemy niewiele. Jej mężem jest niemiecki prawnik Björn Strehl. Nie jest jednak w żaden sposób powiązany z jej interesami, przynajmniej oficjalnie. Follow the one coin Im dłużej trwały poszukiwania Ignatovej, tym więcej osób zaczęło się zastanawiać, czy jej cała tożsamość nie jest fikcyjna. Wiele domysłów krążyło wokół jej wykształcenia, spekulując, czy możliwe jest, aby w ciągu trzech lat udało się jej uzyskać stopień magistra na Oxfordzie i doktora prawa na Uniwersytecie w Konstancji. Owszem, ten drugi tytuł akademicki został potwierdzony przez władze uczelni, ale nie zmniejszyło to wcale podejrzeń wokół jest zasada dziennikarzy śledczych w przypadku afer związanych z korupcją brzmi "follow the money", czyli "podążaj za pieniędzmi". W przypadku Ignatovej śledzenie przepływów finansowych okazuje się być zadaniem karkołomnym i równie wielopoziomowym, co jej OneCoin Ltd. zarejestrowanej w Dubaju, Ignatova jest także założycielką siostrzanej spółki OneLife, zarejestrowanej w Belize. Do tego w 2014 roku dochodzi Fundacja One World Foundation, przez którą także mogły przepłynąć jakieś pieniądze. Organizacja deklarowała zamiar ścisłej współpracy z ЅЕVА Саnаdа Ѕосіеtу рrzу рrојеktасh mајąсусh nа сеlu рорrаwę јаkоśсі życia ѕроłесznоśсі z Nераlu, tуbеtаńѕkісh оbѕzаrów Сhіn, Іndіі, Аfrуkі, Gwаtеmаlі, Kаmbоdżу і Еgірtu oraz z organizacją Аmеrісаn Оnе Lарtор реr Сhіld Belish / w 2016 roku na blogu Scam Detector można było przeczytać, że kanadyjska SEVA zdementowała informację o współpracy z fundacją OneWorld. Jak na swoją szumną nazwę fundacja prowadziła okrojone i dość przypadkowe działania, głównie w Bułgarii. Zakup zabawek do domu dziecka, warsztat na temat autyzmu, zbiórka na bezpańskie psy, wsparcie konkursu skrzypcowego i kilka donacji na sport i amerykańską fasadową fundacją firmy należące do Ignatovej wchłonęły lub wykupiły przeróżne upadające systemy MLM, takie jak: Conligus (ok. 10 000 członków), Univer Team (ok. 120 000 członków), Unaico/SiteTalk, OPN (ok. 400 000 członków), Bonofa (ok. 60 000 członków) i BNG International (ok. 10 000 członków).Internauci, którzy na stronie prowadzą w komentarzach swoje własne śledztwo, informują również o firmach-wydmuszkach powiązanych z Ignatovą, np. przez postać jej matki, która dotąd była nieobecna w tej historii. Timothy Curry, jeden z najbardziej zaangażowanych demaskatorów OneCoin, cytując anonimowe źródło, donosi w jednym z komentarzy, że sprawdził, kto zarejestrował rozmaite domeny związane z OneCoin. Odkrył, że wykupiła Veska Ignatov z Sofii. "Veska jest matką Ruji. Wątpię, żeby sama zrobiła rejestrację. Także One Forex Eood jest jak dla mnie nową firmą-wydmuszką, wszystkie inne URL były w posiadaniu One Network Services, One Payments, Artefix Europe czy OneCoin Ltd." – pieniądze zdobyte w scamie Bułgarka kupiła budynki, penthouse'y i luksusowe posiadłości na całym świecie. Londyn, Sofia, Frankfurt, Rumunia, Dubaj – to tylko niektóre z miejsc, o których pieniędzy prawdopodobnie ulokowała też w diamentach. "Ubrania tylko od najdroższych projektantów, dużo biżuterii, ale kupowała też dużo samochodów, miała dużo rezydencji i jacht" – zeznawał jej brat podczas przesłuchania. Ignatova posiadała Rolls Royce'a, Bentleya, Porsche i opancerzonego Lexusa, którego kupiła ponoć w trosce o bezpieczeństwo córki i z obawy przed jej niesłychaną ironią losu wydaje się być fakt, że inwestowała również w konkurencyjną kryptowalutę, czyli doniesienia z Dubaju wykazują, że już w 2015 roku szejk Saoud bin Faisal Al Qassimi przekazał Ignatovej cztery przenośne dyski USB zawierające 230 000 bitcoinów – wartych w tym czasie 48 i pół miliona euro. W zamian otrzymał czeki na 50 milionów euro. Sprawa wypłynęła podczas postępowania prowadzonego przez sąd Brytyjskiego Terytorium Oceanu Indyjskiego, gdzie oficjalnie zarejestrowano domenę internetową, którą posługiwał się OneCoin rzeczywiście dr Ruja wciąż żyje i posiada 230 tysięcy bitcoinów, to jest w tym momencie jedną z największych udziałowczyń pierwszej kryptowaluty. Przy obecnym kursie bitcoina – przypomnijmy, że wynosi teraz 99 303 tysięcy złotych (20 794 euro) – oznacza to majątek prawie 4,5 miliarda euro. Film a samo życie Nieprzeciętnie inteligentna bohaterka, luksusowe posiadłości, diamenty, kryptowaluty, szejkowie arabscy, piramida finansowa, FBI… Życie Ignatovej z pewnością mogłoby się stać kanwą wciągającego serialu na Netfliksie. Być może jednak wcześniej doczekamy filmu na dużym ekranie. W październiku 2020 roku ogłoszono zapowiedź filmu pt. "Fake!" w reżyserii Scotta Z. Burnsa, w którym główną rolę ma zagrać Kate ma być oparty na książce "Undefeated: My Battle To Take Down The Mafia Cryptoqueen", której autorką jest Jen McAdam – jedna z osób poszkodowanych przez OneCoin. Wraz z przyjaciółmi i rodziną zainwestowała w projekt ponad 250 000 euro. Kiedy Timothy Curry poinformował ją, że padła ofiarą scamu, który tylko udaje kryptowalutę i że prawdopodobnie nigdy nie doczeka się zwrotu swoich pieniędzy, założyła grupę wsparcia dla ofiar OneCoina. Na swoim Twitterze nieustająco kibicuje śledczym, komentując każdy nowy trop w poszukiwaniach 2020 roku Donald Berdeaux oraz Christine Grablis jako przedstawiciele całego, wielotysięcznego grona poszkodowanych złożyli pozew zbiorowy przeciwko firmie OneCoin Ltd. oraz przeciwko bankom The Bank Of New York Mellon Corporation i The Bank of New York był zawieszany i wznawiany, a ostatecznie w październiku 2021 roku postępowanie zakończono. Powodowie odstąpili od ścigania sprawców, najwyraźniej uznając, że mają marne szanse na odzyskanie utraconych w scamie pieniędzy, skoro główni winowajcy zostali już albo aresztowani, albo ogłosili bankructwo. Nie mówcie, że nie ostrzegaliśmy Od czasów OneCoina pojawiły się setki nowych scamcoinów typu dascoin, futurocoin, platincoin. Co najmniej kilkadziesiąt z nich było czystej wody plagiatem pomysłu i z OneCoinem czerwone lampki zapalały się od dawna. Już od 2015 roku poszczególne państwa ostrzegały na swoich oficjalnych stronach przed inwestowaniem w siedziba OneCoine w Sofii w Bułgarii. Fot. WikicommonsOstrzeżenia takie opublikowano na Łotwie, w Norwegii, Szwecji, Bułgarii, Chinach czy w Kolumbii. Dyskusje na temat OneCoina pojawiły się w Polsce już w 2015 roku. Na polskim forum dla inwestorów online HYIP pojawił się wątek zatytułowany "OneCoin – Następca BitCoina? Jeden z wielu ScamCoinów czy wyjątkowy PonziCoin udający MLM?".Lektura tego wątku pozwala nam cofnąć się w czasie do momentu największego rozkwitu OneCoina na świecie, a następnie być świadkiem jego spektakularnego upadku. Już od pierwszych stron forumowicze pozwalają sobie na wątpliwości wobec entuzjastycznych wpisów osób, które zachwalają OneCoina jako fantastyczną okazję do inwestycji. Bardzo szybko pojawiają się stwierdzenia, że produkt promowany przez Ignatovą (przez uczestników dyskusji nazywanej swojską Różą lub Rózią) jest w rzeczywistości systemem-piramidą finansową opartą na schemacie Ponziego. Uczestnicy forum ostrzegali się wzajemnie już od 2016 roku, cierpliwie tłumacząc kolejnym promotorom OneCoina, że OC podszywa się pod kryptowaluty, by wykorzystać popularność Bitcoina. I że: "OneCoin nie jest w ogóle kryptowalutą. Nie jest też pieniądzem elektronicznym ani niczym podobnym. OneCoin jest wyłącznie obietnicą bez pokrycia".Wskazywali również na jedną zasadniczą kwestię – o atrakcyjności kryptowalut decyduje przecież możliwość handlowania nimi na otwartych giełdach kryptowalutowych. Natomiast zarząd OneCoin w nieskończoność zwodził swoich inwestorów, przesuwając co kilka tygodni termin wejścia na giełdę lub możliwości płacenia OneCoinem. W końcu zniecierpliwionym klientom przedstawiono w 2017 roku platformę DealShaker, która funkcjonowała podobnie jak popularny przed laty Groupon, przedstawiając garść przypadkowych ofert i towarów z Chin, za które częściowo można było płacić OneCoinami. Ten ruch na chwilę odwrócił uwagę inwestorów, dając im nadzieję, że w końcu będą mogli do czegoś wykorzystać zgromadzone na kontach OneCoiny. Pozwolił też na chwilę odetchnąć Ignatovej, której ziemia zaczynała się już palić pod wtedy coraz więcej państw zaczęło oficjalnie ostrzegać przed OC. Także w Polsce pojawiły się pierwsze alarmowe głosy. Najpierw w czerwcu 2016 poseł Mirosław Suchoń napisał interpelację do Ministra Sprawiedliwości, wnioskując, by zająć się sprawą, która wygląda na oszustwo. W lipcu w podobnym tonie Polskie Stowarzyszenie Bitcoin opublikował ostrzegawczy list otwarty. Pisali w nim tak: »System OneCoin wydaje się działać w jedną stronę: możliwe jest stosunkowo łatwe zakupienie "monet", ale trudniejsze jest ich sprzedanie. Nie ma możliwości wymieniania jej na setkach działających na świecie giełd kryptowalut; nie ma możliwości płacenia nią w tysiącach miejsc na świecie (jak to jest w przypadku bitcoina). OneCoin nie widnieje w żadnym oficjalnym, wiarygodnym spisie kryptowalut jak np. CoinMarketCap«.Wreszcie okazuje się, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów już od maja prowadzi postępowanie wyjaśniające, mające na celu ustalenie podmiotu bądź podmiotów odpowiedzialnych za organizację systemu OneCoin oraz zasad jego funkcjonowania. Wkrótce oficjalnie UOKiK na swojej stronie ostrzegł konsumentów, że firma OneLife Network może być piramidą finansową. Ostrzeżenia ostrzeżeniami, ale i tak były ofiary, które utopiły pieniądze. W 2019 roku Prokuratura Okręgowa w Szczecinie zaczęła poszukiwania osób, które zostały pokrzywdzone w związku z projektami "OneLife", "OneAcademy" oraz kryptowalutą "OneCoin". Zapraszamy na Titanica Aby zobaczyć, jak wyglądała promocja OneCoin w Polsce, wystarczy wejść na jedną z wciąż działających stron internetowych. Autorzy strony – Spółka One4you z Ustronia – w osobie pana Adama Gruszki odnosi się do zarzutów wobec OneCoina w taki sposób: "Nikt z nas nie może być na 100% pewny finału tego rejsu, ale setki tysięcy ludzi wierzy, że ten okręt dopłynie do brzegu, do rajskiej wyspy. Czy chciałbyś / chciałabyś tam się znaleźć? To w końcu kurwa zamknij się i nie narzekaj. Dopóki okręt płynie jest nadzieja. Dla innych prawie pewność, a jeszcze dla innych pełna wiara w sukces" (post z 12 listopada 2019 r., pisownia oryginalna – przyp. red.).Tymczasem z pokładu OneCoina już zeszli:Konstantin Ignatov – brat Róży. Po jej zaginięciu przejął stery firmy, twierdząc, że jest w stałym kontakcie z siostrą. Został zatrzymany w marcu 2019 roku. Przyznał się do stawianych mu zarzutów stworzenia piramidy finansowej i prania brudnych pieniędzy. Został skazany na 90 lat pozbawienia Greenwood – współzałożyciel OneCoin, doświadczony scamer, działał w zarządach różnych firm opartych o MLM, takich jak Prosper Inc, Unaico, Sitetalk. Odpowiada za projektowanie wielopoziomowej struktury marketingowej poprzez zaangażowanie armii doświadczonych promotorów, którzy sprzedawali pakiety. Został zatrzymany przez FBI na Tajlandii w listopadzie 2019 roku, po czym deportowany do USA. W trakcie zeznań Konstantin stwierdził, że Greenwood opróżnił mieszkania Ignatovej w Korei Południowej i Hongkongu, w których miała schowane miliony Scott – prawnik w OneCoin. Został również oskarżony o współudział w oszustwie poprzez przepuszczanie pieniędzy inwestorów przez wydmuszkowe fundusze inwestycyjne. Zarzuca się mu "wypranie" 400 milionów dolarów. Pozyskane w trakcie tych machinacji 50 milionów dolarów ulokował w nadmorskich rezydencjach, drogich samochodach i jachcie wartym milion dolarów. Jego sprawa czeka na ponowne rozpatrzenie z uwagi na to, iż niektóre zeznania Konstantina Ignatova okazały się być wolności, oprócz Ignatovej, wciąż jeszcze pozostaje:Irina Andrejeva Dilkinska – główna rzeczniczka OneCoin i dyrektor działu prawnego. Wraz z Markiem Scottem zasiadała w zarządzie co najmniej dwóch funduszy inwestycyjnych wykorzystywanych do prania pieniędzy uzyskanych z programów inwestycyjnych Schneider – współpracownik Ignatovej i były szpieg Luksemburga został zatrzymany w kwietniu 2021 roku przez francuską policję. Czekając na ekstradycję do USA, aby mógł tam stanąć przed sądem, spędził siedem miesięcy w areszcie, a obecnie przebywa w areszcie domowym pod nadzorem elektronicznym. Nie spieszy mu się do więzienia i ewidentnie gra na zwłokę, składając kolejne odwołania i apelacje w sprawie ekstradycji. Decyzja w tej sprawie ma zapaść dopiero we wrześniu. Niektórzy twierdzą, że to on był informatorem Ignatovej i ostrzegł ją o toczącej się przeciwko niej sprawie. Jeśli więc ktokolwiek wie o jej losach po tajemniczym zniknięciu, to jest to właśnie Frank ludzkich losów zostało zniszczonych przez OneCoin? Tylko w dwóch szczytowych latach fałszywa kryptowaluta przyciągnęła ponad 3 miliony członków w 175 krajach. Za tymi liczbami stoją tragedie realnych osób. Osób, które zainwestowały często swoje ostatnie pieniądze w pakiety OneCoin. Osób, które namówiły do tego rodzinę i znajomych. Osób, które nigdy nie doczekają się wypłaty. Osób, które straciły wszystko, podążając za wizją kryptokrólowej.*Olga Szkolnicka - była redaktorka naczelna serwisu Ulica Ekologiczna. Z wykształcenia bohemistka, fanka języka czeskiego i gry SamorostZdjęcie tytułowe: Facebook OneCoinDATA:
Dołączajcie do tego wydarzenia: https://www.facebook.com/events/2045482562394592/ Nasz drugi kanał - http://www.youtube.com/c/WeronikaiMax Instagram - http

Pewnie większość z was zna Cowsay, ale nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie możliwości ma ta 'mała' aplikacja! Najprostszym rysunkiem jest po prostu krowa: cowsay nasz tekst cowsay -f default nasz tekst cowsay -f bong nasz tekst cowsay -f cower nasz tekst Byk: cowsay -f udder nasz tekst A to krowa która daje dużo mleka: cowsay -f www nasz tekst Ufo: cowsay -f three-eyes nasz tekst Dojarka czy jakoś tak: cowsay -f supermilker nasz tekst A tutaj przerabiają krowę na kiełbase czy co tam się z nich robi: cowsay -f mutilated nasz tekst Coś dla fanów szatana: cowsay -f satanic nasz tekst Dokładnie nie wiem co to, ale mi to przypomina płonącą krowe cowsay -f flaming-sheep nasz tekst Chyba też jakaś krowa: cowsay -f moofasa nasz tekst Chyba najlepszy ze wszystkich: cowsay -f head-in nasz tekst Żabki: cowsay -f bud-frogs nasz tekst O ile się nie pomyliłem to dupa kruliczka: cowsay -f bunny nasz tekst Ser: cowsay -f cheese nasz tekst Coś dla fanów książki i filmu Eragon: cowsay -f dragon nasz tekst cowsay -f dragon-and-cow nasz tekst Słoń: cowsay -f elephant nasz tekst cowsay -f elephant-in-snake nasz tekst Oczy - prznajmniej ja wiedziałem o tym już dużo wcześniej cowsay -f eyes nasz tekst Adam i Jaimy - Pogromcy Duchów cowsay -f ghostbusters nasz tekst To też nie jest do końca zrozumiałe: cowsay -f hellokitty nasz tekst Pocałunek: cowsay -f kiss nasz tekst Kotek: cowsay -f kitty nasz tekst Może obrazek na to nie wygląda ale to ma być koala: cowsay -f koala nasz tekst cowsay -f luke-koala nasz tekst To chyba jest kamera: cowsay -f kosh nasz tekst Atak robotów: cowsay -f mech-and-cow nasz tekst To ma być jakiś duży kot: cowsay -f meow nasz tekst Mleczko: cowsay -f milk nasz tekst Łoś: cowsay -f moose nasz tekst To chyba jest jakiś dziadek: cowsay -f ren nasz tekst Łatwo się domyśleć że chodzi o owieczkę: cowsay -f sheep nasz tekst Szkieletor: cowsay -f skeleton nasz tekst Cielęcinka: cowsay -f small nasz tekst Dinozaur: cowsay -f stegosaurus nasz tekst Nie wiem dokładnie, ale to chyba jakiś ludzik: cowsay -f stimpy nasz tekst Operacja: cowsay -f surgery nasz tekst Indyk: cowsay -f turkey nasz tekst Żółw: cowsay -f turtle nasz tekst Pingwin: cowsay -f tux nasz tekst Znowu jakaś mutacja: cowsay -f vader nasz tekst cowsay -f vader-koala nasz tekst Uwaga! Tylko dla dorosłych! cowsay -f sodomized nasz tekst cowsay -f sodomized-sheep nasz tekst cowsay -f telebears nasz tekst Niestety u mnie nie działa ale powinno być jeszcze coś takiego jak Deamon: cowsay -f deamon nasz tekst Źródło: /usr/share/cowsay/cows Sorka że przedstawiłem tylko suchy tekst ale nie chciało mi się robić screenów z wiadomych przyczyn, a po wklejeniu obrazka wychodziły dziwne rzeczy Edit: Jeśli nie masz linuxa to żałuj

Jak widać, cała prawda o alkoholu nie jest tak kolorowa, jakby to się mogło wydawać. Pamiętaj, że alkohol to substancja uzależniająca. Popularne stwierdzenia, że lampka wina przed snem to nic złego, czy kieliszek koniaku na odstresowanie jest niczym nadzwyczajnym, są mitami o alkoholu stale funkcjonującymi w naszym społeczeństwie.

Temat: Amway czyli najwjeksze oszustwo w historii swiata Łukasz Lesiak: W dalszym ciągu sprowadza Pan dyskusję na poziom personalny, Jeśli wykazywanie pańskiej niekompetencji uważa pan za atak personalny, to znaczy, że zupełnie pan nie rozumie czym on jest w Pan zdania, bądź fragmenty zdań z kontekstu po to, by udowodnić jaki to ja jestem skompromitowany bądź niekompetentny Odnoszę się do konkretnych wypowiedzi, zamiast uprawiać wodolejstwo. Tego TEŻ pan nie rozumie? ;) Niczego nie trzeba udowadniać, to widać gołym okiem. Nie ma pan pojęcia o temacie, na jaki pan zabiera głos. Nie wie pan podstawowych rzeczy. 1. Nie podważam zdania prof. Kotlera - zdanie wyrwane z kontekstu całej dyskusji. Jak to nie??? Jak może pan zaprzeczać temu, co pan osobiście napisał???Uszanujmy wzajemnie swoje zdania. Zdania, które przeczą faktom???W tym przypadku są one stosowane do mamienia ludzi wykorzystując ich elementarny kręgosłup moralny Najwyraźniej zupełnie pan nie rozumie, że usiłuje pan narzucić innym swoją opinię - "bo tak i już". oraz tzw. piramidę potrzeb. Dziękuję za uświadomienie mi, że jest coś takiego. ;) Rozumiem, że ludzie mają prawo realizować swoje potrzeby w każdy sposób byle tylko nie we współpracy z AMWAY. ;P Dlaczego? Bo AMWAY jest be. A dlaczego jest? Bo JA tak mówię i już. :Pale barbarzyństwem jest przypisywanie ich jako zasługa AMWAY. To co pan pisze dyskredytuje pana jako poważnego dyskutanta, wylewa pan po prostu swoją żółć na AMWAY z kompletnie dla mnie niezrozumiałych powodów. Co takiego strasznego AMWAY panu zrobił, by go mieszać z błotem?Widziałem Wasze filmy, książki, nagrania itp, czyli nie wymyśliłem sobie tego. Uhm, WIDZIAŁ pan. A czytał, widział, słuchał? ;) Z jakim nastawieniem? "Zobaczę, może się czegoś dowiem" czy "dobra, zobaczę co to za bzdety"? ;P4. Odróżniam SYSTEM od BIZNESU, ale te pojęcia postrzegam inaczej, proszę to uszanować i nie narzucać mi swojej interpretacji. Fakty się uznaje albo nie. Pan je odrzuca i tyle. Co tu interpretować???5. Nie przedstawiałem swojego zdania jako niepodważalnej prawdy, Tak, tak... Przypomnę panu, co pan napisał powyżej:W tym przypadku są one stosowane do mamienia ludzi wykorzystując ich elementarny kręgosłup moralny Chciałem Pana sprowokować do rozjaśnienia tej sprawy, Jak widać, nie jest pan w stanie niczego przyjąć do wiadomości, więc trudno cokolwiek panu "rozjaśnić". Ma pan swoją wizję AMWAY-a i koniec, postępując wedle zasady - "jeśli fakty przeczą mojej teorii - tym gorzej dla faktów". :Pale niestety oprócz informacji dotyczących szczegółów AMWAY główna problematyka nie została przez Pana poruszona. W dalszym ciągu nie skomentował Pan relacji osób, które dały się w to wciągnąć i wpakowały się w problemy psychiczno-emocjonalne, Po pierwsze - nie zauważyłem, by pan wspominał o takich osobach w swoich wypowiedziach. Po drugie - jak pan wytłumaczy fakt, iż wiele osób tych problemów nie miało? Co sprowadza tak naprawdę całą sprawę nie do tego jaki jest biznes AMWAY, ale jakie są cechy poszczególnych osób - w tym głównie ich odporność na stres, w szczególności na ataki ze strony takich osób jak pan. Przy czym chcę podkreślić, że to co pan robi to prawdziwy "lajcik" w porównaniu do wyzwisk, obelg i całego koncertu nienawiści, z jakimi stykałem się w innych wątkach na innych ustosunkował się Pan do filmu dokumentalnego pt. "Witajcie w życiu" Wielokrotnie się do niego ustosunkowałem w innych wątkach - dla pana informacji napiszę, że to według mnie paszkwil, manipulujący wypowiedziami i obrazem po to, by ukazać AMWAY w jak najgorszym świetle. To samo stwierdził NIEZAWISŁY sąd. Radzę zapoznać się z sentencją demaskuje metody jakimi posługujecie się Film był manipulacją i oszustwem. Niczego nie "demaskował". To generalnie słowa zakazany jako jedyny film w III RP wyrokiem sądu, jako niby krzywdzący) - Sąd sądem a pan wie lepiej. :P Jest pan megalomanem, uważa pan, że wie lepiej czym jest AMWAYA bez znajomości szczegółów jego działalności od kogoś, kto się tym zajmuje od lat, że wie lepiej od sądu, czy film jest paszkwilem czy nie, chociaż jak sądzę pańska znajomość prawa jest w tym zakresie równie śladowa jak w przypadku AMWAY... I pan się uważa za poważnego??? ogólnie nie wyczerpał Pan tematu. Jeśli sądzi pan, że w paru wypowiedziach można wyczerpać temat związany z biznesem AMWAY, który rozwija się od dziesięcioleci, to znowu pan chyba żartuje. ;) Tego biznesu trzeba się uczyć LATAMI a pan chce go zrozumieć w kilka minut??? Swoje studia też pan skończył w kilka minut? ;)7. Rozbicie mojego stwierdzenia o lakoniczności Pańskiej wypowiedzi i pytania o Pana działalność poza AMWAY na dwie części, skrytykowanie pierwszej części i odpowiedź na drugą, że "trzeba było tak od razu" jest punktem, w którym widać, że zależy Panu na zdyskredytowaniu mnie, Nie. Zależy mi na tym, by pan zaczął MYŚLEĆ co pan pisze i o co pan pyta. Niestety, widzę, że wszedł pan już na taki poziom rozemocjonowania, iż zupełnie pan moich intencji nie nie na odparciu moich argumentów. Argumentację podpiera się faktami a nie emocjami, drogi panie. ;) Pańskie opinie zaś noszą wyraźne znamiona negatywnych emocji, które leżą u ich podstaw. Inaczej nie byłby pan taki fakto-odporny. Współczuje Pana oponentom... zawsze Pan tak robi ? Skłaniam do myślenia? Tak. Problem w tym, że zgodnie z zasadą 20/80, która zapewne jest panu znana - większość ludzi nie myśli, tylko jedzie na Podważam sens MORALNY istnienia tej machiny. Na jakiej podstawie? Odczuć? ;) Bo faktów pan przecież nie napotykamy na poważny problem, to staramy się go rozpatrzyć, czy zagłębiamy się w szczegóły techniczne które nie wnoszą dużo do tematu ? Nie rozumie pan naprawdę, że brak znajomości szczegółów uniemożliwia właściwe zinterpretowanie tego biznesu? Nie widzi pan analogii z paleniem ludzi na stosie w średniowieczu wynikającego z braku wiedzy o szczegółach związanych z zasadami grawitacji, świadczącymi o tym, że to Ziemia kręci się wokół Słońca a nie na odwrót?Co jest ważniejsze - ogół czy margines ? Jeśli szczegóły działania czegoś uważa pan za sprawę marginalną, to faktycznie kompromituje się pan w gronie ludzi MYŚLĄCYCH. ;PDlatego tu NIE MUSZĘ znać wszystkich szczegółów by być godzien z Panem dyskutować. Cały czas próbuje pan utrzymywać, że może pan ze mną dyskutować jak równy z równym. To tak jakby hydraulik dyskutował z astronomem i tłumaczył mu, że patrzy przez zły koniec teleskopu. ;) Rzecz w tym, że ja nie zamierzam dyskutować o opiniach z kimś, kto nawet nie zna planu marketingowego AMWAY, bo uważam to za stratę czasu. Cały czas to panu próbuję uświadomić a pan cały czas tego nie nie poziom wiedzy ale trzeźwość umysłu i właśnie ta wiedza utrudniała Panu zadanie. Znowu kłóci się pan z faktami. ;) Radzę zapoznać się z raportem "Wiedza ekonomiczna mieszkańców Polski", opracowanym przez Wyższą Szkołę Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego. W ogóle zabawna z pana osoba - ja prezentuje fakty, pan zasuwa opinie, ja fakty - pan opinie, ja fakty - pan opinie... Czy wreszcie zacznie pan operować FAKTAMI? O ile rozumie pan co to są Widzę że nie pojmuje Pan w ogóle modelu Wolnego Przedsiębiorcy Znam Stowarzyszenie Wolnych Przedsiębiorców, ale o modelu Wolnego Przedsiębiorcy pierwsze słyszę. Może mi pan wskazać źródło, na jakim się pan opiera? ;)franczyzna, licencja, itp. to dobrowolne oddanie części "suwerenności" firmy za konkretne zyski. Umowa AMWAY to dobrowolne nawiązanie współpracy na określonych zasadach, w zamian za udostępnienie gotowego i sprawdzonego modelu biznesowego. Jeśli między franczyzną a AMWAY stawia Pan wspólny mianownik, Właśnie NIE stawiam. Mlm to nie to samo, co franczyza, to coś lepszego. Dlaczego? Bo franczyza to biznes: - na ogół DROGI - a więc dostępny nielicznym; - stacjonarny - a więc nie można go rozwijać gdzie się chce; - nieduplikowalny - a więc nie można tworzyć własnej sieci i czerpać zysków z obrotów biznesów, które powstałyby za naszym pośrednictwem, co uniemożliwia spotęgowany przyrost obrotów - a więc i zysków; - wymagający pewnej wiedzy i doświadczenia na starcie. MLM to biznes: - tani a więc dostępny dla każdego przeciętnego człowieka, - mobilny - można go rozwijać wszędzie gdzie się pojedzie, w obrębie kraju objętego umowa licencyjną; - duplikowalny - czyli można nie zwiększając swoich OSOBISTYCH obrotów, czerpać - do pewnego poziomu - zyski z obrotów biznesów, które powstały za naszym pośrednictwem, co daje spotęgowany przyrost obrotów i zysków; - nie wymaga wiedzy ani doświadczenia na starcie, gdyż nabywa się obu w trakcie budowania tego biznesu. Jak widzę, zupełnie pan tego nie rozumie, bo aby to rozumieć - trzeba znać SZCZEGÓŁY działania mlm. Te zaś uważa pan za "margines". :PFranczyzna, licencja itp. to nie są złe rozwiązania. A kto tak twierdzi??? Ja tylko twierdze, że mlm jest rozwiązaniem lepszym dla większości ludzi, których zwyczajnie nie stać na franczyzę. Wiem to, bo przyglądałem się niedawno jednej z nich - aby w niej wystartować musiałbym się solidnie zadłużyć. Czyli zamiast samemu zarabiać, najpierw musiałbym dać solidnie zarobić bankowi. Zasadnicza różnica polega na tym, że za decyzją przyłączenia się do tego typu współpracy stoi ekonomiczna LOGIKA, Trudno mówić o logice w przypadku osoby, która dyskredytuje biznes, którego szczegółów działalności NIE ZNA. Naprawdę pan tego nie widzi???a nie pranie mózgu Tak, tak, znam to. :P Wyświechtany na wszystkie strony tekst, za którym nie stoją żadne logiczne analizy, tylko subiektywne jestem na etacie i nie nazywam się przedsiębiorcą, Pan zaś jest na etacie AMWAY Co pan za bzdury wygaduje??? Widział pan na oczy umowę licencyjną AMWAY??? Znowu wychodzi pański brak kompetencji. Naprawdę panu tak zależy na tym, by się totalnie skompromitować??? Na etacie AMWAY są zatrudniane przez ta firmę osoby, ja jestem firmą stałych pewnych zysków, ani większych praw Pan nie posiada Oczywiście, licencjobiorca McDonald's ma zagwarantowane w umowie zyski. Tak jak każdy franczyzobiorca. :P Czy pan cokolwiek rozumie z biznesu jako takiego??? I pan twierdzi, że nikomu nie chce pan narzucić swoich opinii. ;) W głowie się nie mieści... A konkretne prawa są zagwarantowane właśnie w umowie licencyjnej, której oczywiście pan nie Maksymalne uproszczenie - tutaj pominięcie kwestii oczywistych - czyli ZUS, US, itp. są tutaj OCZYWISTE. Nie dla kogoś, kto prowadzi firmę. Trudno to zrozumieć Widocznie lepiej znam się na psychomanipulacji, marketingu, prezentacji, Z pewnością. :P Na czym się pan jeszcze zna lepiej ode mnie? ;) Na teorii względności, metodologii reformy gospodarki Timbuktu, co tam jeszcze? ;) Niech pan leczy swoje kompleksy raczej poza forum. ;)nie dałem się wmanewrować w AMWAY tak jak Pan - a próbowano kilka razy ;) Co oznacza, że jest pan niereformowalnym ignoranten a z takimi dyskusja nie ma sensu. Gdyby pan poznał dokładnie schemat działania biznesu AMWAY I NA TEJ podstawie nie wyraził by pan zainteresowania - można by to jakoś zrozumieć. Odrzucać jednak coś, czego się nie zna - to nosi bardziej znamiona fobii a nie logicznego Kompromitacja w środowisku ludzi myślących ? Niestety, taka jest obecnie moja opinia o panu na podstawie tego, co do tej pory pan dowód na to że zależy Panu na zdyskredytowaniu mnie, Pan się sam dyskredytuje. ;) Ja to panu tylko pokazuję więc de facto oddaję panu przysługę. ;Pa nie odparciu moich argumentów, Opinie to nie myślący docieka prawdy, Gdyby pan jej dociekał, sprawdziłby pan kto to jest diament, zapoznał się z umową licencyjną, z planem marketingowym AMWAY, poczytał o różnicach między mlm a franczyzą itp. Ale to dla pana "margines". Fakty nieważne, liczą się tylko opinie. ;PZniechęcił mnie Pan do prowadzenia z Panem jakichkolwiek konwersacji - i to nie dlatego że udowodnił Pan swoje racje. Nie, no skądże. ;) Bo racja jest tylko pańska. Nawet wbrew faktom. ;)14. I po co ten fragment z "Dnia Świra" ? W każdej dyskusji często dochodzi do sporów że "moja racja jest mojsza niż twojsza" - na tym to polega. Pytanie na czym ktoś opiera rację, na faktach, czy opiniach. Opinie ignorantów, osób niekompetentnych są nic nie próba zdyskredytowania mnie Ależ pan ma kompleks na tle wykazania, że pan wie i rozumie, nawet jeśli tak nie jest. ;)jako osoby. Nie. Jako kogoś, kto udaje osobę którą nie jest - znawcę tematu biznesu mlm w ogóle a AWMAY w Pan tą dyskusję do poziomu słownych przepychanek, łapania za słówka i dyskredytowania swojego rozmówcy. Ma pan naprawdę problem na punkcie własnego ego. Wszędzie widzi pan atak na siebie a nie wykazywanie pańskiej niewiedzy w udzielił Pan żadnych informacji dotyczących istoty problemu AMWAY i tego całego systemu. Pan nie zadawał pytań, pan cały czas atakował. Istotą problemu AMWAY są niestety tacy ludzie jak pan - ludzie przekonani, że wszystko wiedzą najlepiej, że wszystko rozumieją, a jak się im pokaże że tak nie jest - reagują wykazywać więcej pokory dla słów krytyki odnośnie Pana, jak również AMWAY Nie będę niestety pokornie znosił dorabiania "gęby" ani mnie ani temu biznesowi, przykro mi. :PRyszard Kukiełka edytował(a) ten post dnia o godzinie 13:42
Dzisiaj szczerze o tym jak to naprawdę jestWAKSY CAMP: https://www.waksy.pl/waksy-campTWITCH PRZEMKA: https://www.twitch.tv/przemekburkacki INSTAGRAM: htt

28 Nic tak nie dodaje uroku i rozgłosu jak mały skandalik. A jeszcze jak skandal dotyczy trupa z szafy (a starocie potrafią cuchnąć) tym rozgłos jest jeszcze większy. Kolejny to też przypadek, kiedy dobre chęci i działania koordynowane przez dział prawny idą dokładnie w przeciwnym kierunku niż sugerowałby to dział public relations. O czym mówię? O starym trupie z szafy, czyli dokumentalnym filmie o działalności dystrybutorów firmy Amway „Witajcie w życiu” który miał być wyświetlony podczas Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Przypomnę tylko, że lata temu, o ten film toczyła się sądowa batalia (Amway kontra producenci) i ostatecznie film trafił na półki magazynów TVP, a sąd zakazał jego emisji. Nie wiem kto tu komu zrobił niedźwiedzią przysługę, czy to sami prawnicy Amway (jak podaje – wysyłając listy protestacyjne do organizatorów festiwalu) czy też dział prawny Telewizji Polskiej, który stanął murem i nie zezwolił na emisję filmu (podkręcając tym samym temperaturę). Jeszcze jedna tego typu akcja i pewnie niedługo zostanie opracowany jakiś poradnik jak zrobić skandal na imprezie i przy zerowych kosztach zrobić sobie reklamę na całą Polskę. No bo, kto tutaj obrywa? Widzowie? Organizator? Najwięcej firma Amway, która pewnie dzisiaj ma w centrali niezły kocioł i jeszcze wydaje kasę na działania prawne, które mają taki sam efekt jak dolewanie oliwy do ognia…. Prawdopodobnie, gdyby nie działania prawników (organizatorzy p WFF powinni zgłosić dział prawny Amway do jakiejś nagrody za „przypadkowe działania PR”) nikt by nie usłyszał, że „Witajcie w życiu” ma być wyświetlany podczas tego festiwalu. Kolejna sprawa… czy naprawdę gra była warta świeczki, żeby zabronić obejrzenia tego filmu kilkusetosobowej widowni w kinie kosztem rozgłosu na całą Polskę? Ci, którzy mieli obejrzeć ten film już dawno go znają… ci którzy nie widzieli – właśnie się o tym dowiedzieli i pewnie teraz przeszukują sieć w poszukiwaniu tego dokumentu. I żeby obejrzeć ten film wcale nie trzeba sięgać po programy p2p czy instalować jakieś podejrzane aplikacj. Podejrzewam że zaraz ten film będzie dostępny w wielu serwisach video i nie ma siły…nie da się go usunąć z sieci. Nawet mało zaprawiony w bojach internauta potrafi wpisać w google „witajcie w życiu” i połączyć to z frazą „rapidshare” czy „ (albo obejrzeć ten filmik). Ostatnia sprawa to sam film. Widziałem go już dobrych kilka lat temu, skuszony „reklamą” obejrzałem go sobie wczoraj raz jeszcze. Przyznam szczerze, że nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak kiedyś, oprócz oczywiście zabawnych elementów folklorystycznych („krótko z przodu, długo z tyłu i wąsy na przedzie”) wcale nie jest szokujący ani nie odkrywa żadnych nowych kart. Co gorsza (niestety) teksty, motywacja, argumenty które są w nim podawane może były nowe ileś lat temu, kiedy guru z USA był u nas z marszu wielkim autorytetem… Dzisiaj te same rzeczy mogę usłyszeć na różnych spotkaniach motywacyjnych czy przeczytać w książkach i ebookach o motywacji (wiele z tytułów pokazywanych na drugim planie w filmie to do dzisiaj bestsellery) – pełno tego. A ludzie? Mocno się zmienili? Może przestali nosić zielone gajery i nie klaszczą tak ochocza w rytm utworów Queen, ale słowa, które padają ze sceny niewiele się różnią. Miałem okazję być niedawno na spotkaniu firmy mlm Unicity (jakieś herbatki przeczyszczające) – występował guru-prezes z Niemiec, miałem okazję być na dużej konferencji Monavie, występował inny guru – Randy Schroeder (i mówił wciąż o domowych spotkaniach i zaproszeniach do „byznesu” – podobnie jak pani w filmie) I potencjalni kandydaci na liderów też czasem śmiesznie wyglądali. Może dzisiaj są lepsze garnitury i otoczka bardziej profesjonalna, ale jakbym się przyłożył to bym zrobił kilka ujęć jak z „witajcie w życiu” i również bez problemów znalazł podobnych „liderów” do tych którzy występowali z tym dokumencie sprzed lat. Swoją drogą, może przy okazji tego rozgłosu jakaś redakcja zrobi materiał o bohaterach „Witajcie w życiu”? Jestem ciekaw co słychać u nich po latach…. Ale…wszystko zależy od nastawienia autora… bo gdybym chciał zrobić film o profesjonalizacji branży mlm, znaleźć liderów, którzy mówią z sensem i są świadomi słabości i problemów branży – też udałoby mi się to bez problemów (wczoraj pisałem o raporcie branży mlm w tygodniku Wprost). Co więcej…dzisiaj łatwiej chyba znaleźć ludzi, których sukcesy, to nie są nadmuchane puste słowa z folderów reklamowych firmy. Dlatego bardzo żałuję, że próbowano ten film zamieść pod dywan podczas festiwalu i dobrze się stało, że tytuł nabrał rozgłosu. Polecam obejrzeć ten film (oraz przeczytać raport we Wprost) i zadać sobie pytanie, ile tak naprawdę się do dzisiaj zmieniło i czy te dziwne zachowania bohaterów tego filmu nie są dzisiaj powszechne w niektórych korporacjach czy startujących biznesach?

SUBSKRYBUJ - https://www.youtube.com/c/markdmowskiyoutuber/Dzięki za obejrzenie. Miło będzie jeśli docenisz pracę włożoną w ten film, zostawisz suba, dasz ła

Zdrowy tryb życia Pielęgnacja skóry, włosów i paznokci jest niezwykle ważna nie tylko latem. Warto pamiętać o niej przez cały rok. W tym artykule wyjaśniamy, dlaczego i jak to robić. Pikniki na plaży, frisbee w parku, leniwe popołudnia ze znajomymi na balkonie – lato to czas przebywania na zewnątrz i delektowania się wszystkimi zaletami tej pory roku. Jednak przebywanie na słońcu i w wysokich temperaturach może być szkodliwe dla skóry, włosów i paznokci. Dlatego wiele osób potęguje swoje wysiłki w zakresie pielęgnacji skóry, włosów i paznokci w tych gorących miesiącach, jednak nie tędy droga. Szczególna dbałość o skórę, włosy i paznokcie wyłącznie latem nie ma sensu. Trzeba to robić przez cały rok. Dlaczego? O tym przeczytasz poniżej. Dlaczego pielęgnacja skóry, włosów i paznokci jest ważna przez cały rok? Skóra jest największym organem człowieka Czy wiesz, że skóra jest największym organem w Twoim ciele? To prawda! Nie tylko chroni Cię przed czynnikami zewnętrznymi, ale też stanowi barierę dla bakterii. Jeśli skóra nie jest odpowiednio pielęgnowana, może przepuszczać toksyny, które powodują wypryski i przedwczesne starzenie się. Oznaki starzenia się Teraz, gdy już wiesz, że skóra jest największym organem Twojego ciała, prawdopodobnie nie będzie dla Ciebie zaskoczeniem fakt, że to na niej widoczne są pierwsze oznaki starzenia się. Na szczęście odpowiednia pielęgnacja skóry jest również pierwszą linią obrony przed przedwczesnymi oznakami upływającego czasu. Twoja skóra, włosy i paznokcie zmieniają się każdego dnia Gotowa na kolejne zaskoczenie? Komórki skóry złuszczają się każdego dnia. Niektóre badania sugerują, że człowiek traci blisko 200 000 komórek w każdej godzinie, czyli blisko pięć milionów w ciągu doby! Włosy i paznokcie również ciągle rosną i są wymieniane, choć ten proces jest nieco wolniejszy niż w przypadku skóry. To oznacza, że wygląd skóry może bardzo szybko się zmieniać, w zależności od jakości nowego naskórka. Odpowiednia pielęgnacja zapewni miękkość, jędrność i piękny wygląd każdej warstwy. Lepiej zapobiegać Skóra i paznokcie gromadzą wiele bakterii i toksyn, nawet jeśli tego nie czujesz. Na skórze najczęściej objawia się to wypryskami lub poszarzałym, zmęczonym wyglądem, ale może również prowadzić do poważniejszych problemów wymagających leczenia i/lub bardziej inwazyjnego postępowania. Z kolei paznokcie mogą pękać i rozdwajać się, ponadto każdy kontakt dłoni z twarzą może powodować przenikanie szkodliwych bakterii do organizmu. Promienie słoneczne, które tak przyjemnie rozgrzewają ciało, gdy leżysz przy basenie, to także promieniowanie ultrafioletowe, które może prowadzić do wzrostu komórek nowotworowych w skórze i łożyskach paznokci. Jak chronić skórę, włosy i paznokcie przez cały rok Teraz wiesz już, jak ważna jest pielęgnacja przez cały rok, zatem być może zastanawiasz się, od czego zacząć. A jeśli prowadzisz aktywne życie zawodowe, być może martwisz się, że nie masz czasu na długie i intensywne zabiegi szczęście jest kilka prostych kroków, które możesz wykonać, aby chronić swoją skórę przez 12 miesięcy w roku. Zacznij od codziennego mycia i nawilżania twarzy, nóg i ramion. Nakładaj preparat z filtrem także w pochmurne dni i nie zapominaj o smarowaniu paznokci. Stosuj szampon lub odżywkę nawilżającą i rozważ zakładanie nakrycia głowy w godzinach najbardziej intensywnego promieniowania dieta również ma duży wpływ na zdrowie i wygląd Twojej skóry, włosów i paznokci. Nowy suplement w formie żelków Nutrilite™ Beauty You Glow powstał specjalnie z myślą o tych, którzy chcą poprawić stan swojej skóry, włosów i paznokci, ale nie mają czasu na długie i skomplikowane zabiegi pielęgnacyjne czy gotowanie domowych posiłków. Nutrilite™ Beauty You Glow Beauty You Glow to pierwszy produkt w formie żelków od marki Nutrilite na rynek europejski, zawierający mieszankę składników odżywczych, w tym biotynę, o dobroczynnym działaniu na włosy i skórę1, a także kwas hialuronowy i kolagen. Łącząc to, co najlepsze ze świata dietetyki i urody, stanowi smaczny i wygodny sposób na dostarczanie organizmowi witamin i innych dobroczynnych składników odżywczych. Wzbogacony wyciągiem z granatu, każdy żelek zawiera mieszankę siedmiu składników znanych z pozytywnego wpływu na stan włosów, skóry i korzystnym działaniem na skórę witaminy C i E zawarte w tym produkcie pomagają chronić komórki przed stresem oksydacyjnym. To z kolei zapewnia skórze bardziej młodzieńczy wygląd, ponieważ stres często powoduje pojawienie się przedwczesnych oznak starzenia się masz mało czasu i nieustannie jesteś w biegu, ale chcesz zadbać o swój dobrostan, zapoznaj się z podobnymi produktami z tej linii: Nutrilite™ Less Stress, More Yes , Immuno , Be Focused , Can’t Stop, Won’t Stop™ oraz Sleep Easy . Produkty z tej linii Nutrilite™ powstały z myślą o przedstawicielach pokolenia millenialsów, ale są odpowiednie dla osób w każdym wieku. 1 – Witamina A i biotyna pomagają zachować zdrową skórę. Biotyna i selen pomagają zachować zdrowe włosy. Selen pomaga zachować zdrowe paznokcie. Witamina C pomaga w prawidłowej produkcji kolagenu w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania skóry. Witamina C, witamina E i selen pomagają w ochronie komórek przed stresem oksydacyjnym.

Dzisiaj się dowiecie jak to jest być youtuberem. Bez ściemy. 100% legit.🔽🔽🔽 ROZWIŃ 🔽🔽🔽Zapnijcie pasy, bo ta karuzela śmiechu nigdy się nie zatrzyma! N

Marek Staszko Tak zaczęła się jego historia w systemie MLM i wielka przygoda z firmą Amway. Cały czas, bezustannie największym koncernem sprzedaży bezpośredniej i network marketingu na świecie. Jego żona Ilona od zawsze pracuje razem z nim. Pomaga zarządzać gabinetem stomatologicznym. Córka Katarzyna działa w największym prywatnym radiu na terenie Polski. Często słychać ją w eterze. Jakie ma zainteresowania? Typowe dla faceta – gitara, blues, ćwiczenia fizyczne plus brak umiejętności siedzenia w jednym miejscu. Od 1992 roku dodatkowo jest przedsiębiorcą i szkoleniowcem w biznesie marketing sieciowy. Początkowo tylko w Polsce, potem na Ukrainie, w Rosji i w Europie Zachodniej. Występował w największych salach polskich, słuchało go dziesiątki tysięcy ludzi, nagrał kilkadziesiąt wykładów przetłumaczonych później na kilka języków i udostępnianych na kasetach oraz płytach CD. Dwa z nich zrobiły super robotę na rynku ukraińskim i rosyjskim. „Projekt biznesu” i „Czy słyszałeś o dochodach pasywnych?” były tam bestsellerami. Mówimy o nakładach idących w dziesiątki tysięcy egzemplarzy. Tyle na początek… Przejdźmy do puenty. Maciej Maciejewski: Dlaczego MLM? Marek Staszko: Ludzie zwykle mają bardzo poważne, przemyślane odpowiedzi na to pytanie. Mieli jakiś problem finansowy, wyzwanie, czuli się jak w pułapce i zobaczyli w MLM możliwość rozwiązania skomplikowanych sytuacji. A ja nie miałem żadnego powodu. Wszystko było ok. Niczego nie szukałem. Dziś się z tego się śmieję, gdy przypominam sobie na czym opierała się moja decyzja wystartowania w tej branży. A była bardzo nietypowa – oparta na lojalności i przyjaźni. Życie bywa pełne niespodzianek. Czasem ważne decyzje okazują się potem bezwartościowymi, czasem decyzje proste dają po latach niezwykłe rezultaty. Ja należę do pokolenia, z którego wiele osób wyemigrowało w latach 80-tych. Większość moich kolegów rozjechała się po świecie. Miałem wrażenie, że już ich nigdy nie zobaczę. I oto w 1992 roku – a miałem w tym czasie już od kilku lat własny gabinet – mój najlepszy kolega szkolny napisał do mnie list z Australii, informując mnie o swojej decyzji powrotu do Polski. Chciał wrócić do kraju i otworzyć biznes. Szukał wspólnika. Mój sposób myślenia był prosty – kumple powinni się wspierać! Więc nie zastanawiając się co to za biznes, w ciemno zgodziłem się na współpracę. W tym czasie gabinet zabierał mi cały czas i dawał furę satysfakcji zawodowej oraz finansowej. Ale przyjaźń zobowiązuje. Pamiętam jak wczoraj – niczego nie zrozumiałem z planu finansowego i pamiętam, że nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Razem z kumplem ze szczenięcych lat, który wraca z emigracji zrobię coś nowego – tylko to było ważne. Dziś ludzie nie rozumieją tych emocji, teraz świat skurczył się do rozmiarów wioski. Pamiętam moją żonę patrzącą na nas z politowaniem zmieszanym z powątpiewaniem w zdrowie naszych zmysłów. Na szczęście zmieniła nastawienie i zdanie, gdy pojawiły się prawdziwe pieniądze. Wtedy było wtedy – dzisiaj jest dzisiaj. Teraz rozumiem projekt i widzę, co wydarzyło się w moich finansach i w światowych trendach ekonomicznych. Finanse osobiste – nie pamiętam ile zarobiłem w gabinecie w tamtych latach i nie pamiętam moich pacjentów. Wiem jedno – dziś nie dostaję od nich ani złotówki, chociaż noszą od lat moje wypełnienia. Za to doskonale pamiętam osoby, które w tym czasie wprowadziłem do mojej grupy, ponieważ są ze mną do dzisiaj. Co ciekawe… nie tylko wtedy, ale do dziś, co miesiąc dostaję premie z obrotu grup tych osób pomimo, że od dawna nic w nich nie robię. Oto główna różnica – są nią wielokrotne prowizje za raz wykonaną pracę. Jeszcze ciekawiej przez te lata zachował się rynek. Jak gigantyczne fale, pojawiły się trzy trendy i zmieniły go na zawsze. Pierwszym jest świadomość potrzeby posiadania dodatkowego dochodu. Ryzykowne jest bowiem opieranie się tylko na jednym źródle finansowania. Drugi to posiadanie własnego biznesu zamiast pracy dla kogoś. Trzeci – prowadzenie interesów w przestrzeni internetowej. A biznes MLM spełnia te trzy potrzeby. Mało tego, spełnia nawet czwartą – to trend bardzo na czasie – trend posiadania biznesu operującego w branży zdrowia i urody. Health & Wellness. Czyli moja decyzja przeszła przez trzy poziomy – przyjaźń, potem kasę – nadmienię, że dobrą – która pojawiła się bardzo szybko, a teraz zrozumienie atrakcyjności tego modelu biznesowego. Ze zgrozą myślę co byłoby, gdybym lata temu odrzucił tę propozycję. Maciej Maciejewski: Dlaczego Amway? Marek Staszko: Mogę oczywiście przytaczać różne ważne statystyki, aby nadać wysoce logiczny sens mojej decyzji. Na przykład światowa pozycja nr 1 zarówno obrotowo, jak i licząc ilość krajów, w których firma działa. Duża, uznana, ponad 60 letnia spółka. Jedna z pierwszych firm MLM, które pojawiły się na rynku polskim i wytrwały na nim do dziś. Posiada w swoim portfolio Nutrilite – najstarszego i największego na świecie producenta suplementów. To są bardzo ważne biznesowo wskaźniki. Marek Staszko Ale Maćku nie spodziewaj się, że powiem – „jestem tu, bo sądzę, że to najlepsza firma”. Sam wiesz, że wszystkie legalnie działające firmy są dobre i z każdą można zbudować świetny biznes. Jak będą się czuć osoby z innych biznesów, gdy powiem tylko Amway i więcej nic? Współpracuję z tym koncernem, ponieważ mój kolega i sponsor zaproponował mi współpracę właśnie z tą firmą. Robię to, ponieważ zbudowałem tu międzynarodowe grupy i dobrze się tutaj czuję. Wrosłem w ten biznes. Jestem tu u siebie. Zarabiam. Maciej Maciejewski: Porozmawiajmy o możliwościach zarabiania pieniędzy, jakie ma dziś statystyczny Kowalski. Robota na etacie, biznes tradycyjny, tradycyjna franczyza, network marketing… Co jest lepsze? Marek Staszko: To jest tak oczywiste – chyba wszyscy już to wiedzą? Etatu nie ma co porównywać z biznesem, ponieważ to są dwa różne rodzaje aktywności zarobkowej. To właściciele biznesów tworzą etaty, a nie na odwrót. Zaś różnica pomiędzy MLM a biznesem tradycyjnym sprowadza się przede wszystkim do braku inwestycji i kosztów stałych oraz na dostępie do programu rozwojowego. Choć to przecież też jest pewien rodzaj franczyzy – masz sprawdzoną instrukcję obsługi i to usuwa stres z działalności. Oczywiście w MLM. A co jest lepsze? To zależy dla kogo. Dla normalnego zjadacza chleba oczywiście MLM. Dla kogoś obracającego milionami, pewnie biznes inwestycyjny. Maciej Maciejewski: Jak ważna jest edukacja w systemie MLM? Jak Ty edukujesz swoich partnerów? Marek Staszko: Pieniądze z nieba nie spadają. To rozumie nawet dziecko. Dobre pieniądze trzeba po prostu zarobić i trzeba przy tym być profesjonalistą. W systemie MLM tak jak i w stomatologii czy w każdym innym biznesie za niewiedzę płaci się utratą opinii pacjentów i co za tym idzie – utratą kasy. MLM jest prostym biznesem, ale nie oczywistym – można tu popełnić mnóstwo błędów, a w końcu ponieść porażkę. Małe i wielkie błędy są tak samo groźne. W świecie przyrody możesz zostać zjedzony przez wielkiego drapieżnika, ale też mogą Cię zjeść mrówki, jeżeli tylko będzie ich odpowiednio dużo. Powiedzmy sobie jasno – błędy duże i małe zabijają biznes. Duży wystarczy jeden, małych trzeba więcej. Nie łudźmy się, wielkich struktur i dużego obrotu nie osiąga się przypadkowo. To jest zawsze dokładne zastosowanie umiejętności z trzech obszarów. Budowania stabilnych struktur, rozwoju osobistego i umiejętności zaistnienia w mediach społecznościowych. Przy czym nie chodzi tylko o to, żeby być zawodowcem. Trzeba jeszcze dysponować systemem wyszkolenia całego swojego zespołu. Wszyscy aktywni ludzie w grupie muszą mieć dojście do tych samych informacji biznesowych w tym samym czasie. Nigdy nie widziałem odnoszącego sukces zespołu, który nie stosowałby wspólnej strategii. Za to widziałem wiele grup, które rozpadały się z powodu eksperymentów i braku takiej strategii. Wyobraź sobie małe dziecko z brzytwą. Straszne co może się wydarzyć, prawda? Zabieramy mu tę brzytwę i dziękujemy Bogu, że zdążyliśmy. Takim „dzieckiem z brzytwą” jest pozostawiony bez opieki nowy partner w grupie. Ma dobre chęci, ma marzenie, chce być aktywny i jednocześnie nie ma pojęcia co buduje jego biznes, a co go niszczy, za to ma mnóstwo pomysłów – w większości niebezpiecznych biznesowo. Ja sam kiedyś nie edukowałem swoich partnerów. Początkowo przecież nic nie umiałem. Za to miałem swoją linię rekomendacji, szkolenia, materiały edukacyjne i system działania opracowany przez moich upline’ów. Pamiętam od lat takie zdanie – „Twoja wolność finansowa i tempo wzrostu biznesu zależy od umiejętności wprowadzania ludzi w system”. Nie bądź nauczycielem niosącym wiedzę, bądź drogowskazem pokazującym, gdzie wiedza jest. Więc zabierałem moich partnerów w miejsca, gdzie sam się uczyłem i razem edukowaliśmy się. Biznes rósł, bo nabyte umiejętności stosowaliśmy zespołowo. I rośli liderzy. A potem jakoś tak się stało, że zaczęto mnie zapraszać na duże szkolenia w Polsce i na Wschodzie Europy, a potem na Zachodzie Europy. Występowałem jako lektor dzielący się praktycznym doświadczeniem. Edukowałem osoby z cudzych grup i do dziś to robię. Z medycyny wyniosłem pewne przemyślenie – dobrzy lekarze zawsze dzielą się swoją wiedzą z nową kadrą medyczną. Same podręczniki nie wystarczą młodym lekarzom. Nie wolno zabierać ze sobą doświadczenia i wiedzy odchodząc z tego świata – trzeba je przekazywać następcom. To samo powinno funkcjonować w świecie MLM. Doświadczenie trzeba udostępniać. Dlatego założyłem Akademię Zdrowego Biznesu – początkowo w Rosji, teraz także w Polsce. Zbieram tam i udostępniam w formie filmów, artykułów, webinarów, konsultacji, ebooków… całą dostępną mi wiedzę przeznaczoną dla branży MLM. Maćku czy Ty to rozumiesz? Trze wiedzieć jak ważna jest dla nas wszystkich ilość osób odnoszących sukcesy w każdej firmie, a bez wiedzy stosowanej, sukcesy nie są możliwe. Moich partnerów edukuję prosto. Działam według zasady KISS (Keep It Simple Stupid) – upraszczaj. Nie wymyślaj cudownych sposobów. Prowadzę ich początkowo za rękę, jak rodzic dziecko – ale jak wymagający rodzic. Razem wykonujemy pierwsze kroki. Prowadzę ich do pierwszych sukcesów, a potem daję im dojście do systemu szkoleniowego, do wszystkich narzędzi, filmów i konsultacji. Pokazuję jak go używać, a potem konsultuję ich rozwój. Pozwalam im rozwijać się w ich własnym tempie, ale we właściwy sposób. Maciej Maciejewski: Jakie błędy najczęściej popełniają networkerzy? Czego powinni się wystrzegać? Marek Staszko: O tak oczywistym błędzie jak traktowanie biznesu MLM zabawowo, nie mówmy już. To jest oczywiste. Do hobby zawsze dopłacamy. Amator nie zarabia profesjonalnych pieniędzy – te zarabia zawodowiec. O nieprzestrzeganiu zasad systemowych też już napisano opasłe tomy. Ja dziś wspomnę o trzech błędach nieoczywistych, które pomimo, że wyglądają niegroźnie, to potrafią nieźle namieszać… Pierwszy to nierealne, krótkoterminowe (miesiąc/trzy miesiące) cele biznesowe. Ludzie, zwłaszcza w początkowej fazie, stawiają sobie cele pozyskane z księżyca. Oczywiście nie są w stanie ich osiągnąć, wpadają w dołek, są w czarnej… rozpaczy i najczęściej rezygnują. Co ciekawe, ci sami ludzie, myśląc o biznesie za 5 lat, najczęściej wyznaczają sobie zbyt małe cele. Nieatrakcyjny cel długoterminowy niszczy entuzjazm codziennej rutyny. Ludziom odechciewa się działania. Stawiając cele na 5 lat zapominają o tym, że będą się pod drodze zmieniać, rozwijać kompetencje, zwiększać możliwości. To, co dziś wydaje się nierealne, zwykle jest realne po jakimś czasie przy systemowej pracy. Wyznaczanie prawidłowych celów to ważna umiejętność. Drugim błędem jest nie nauczenie się rozpoznawania ludzi. Powinniśmy wiedzieć z kim należy pracować, aby pojawiała się synergia i rozpęd oraz z kim nie pracować. Praca z człowiekiem jest jak inwestycja – albo z dużym zwrotem finansowym, albo z dużą stratą na koniec. Zwykle ludzie pracują z niewłaściwymi partnerami. To jest duży problem. Tutaj wielką wartość mają konsultacje. Zanim podejmiesz decyzję skonsultuj swój pomysł ze sponsorem. Trzecim błędem jest lekceważenie konceptu zespołu. Taki prosty biznes – pogadam z kilkoma osobami, wyślę im jakieś materiały, kilku z nich zapisze się i wystartuje – dam sobie radę. Oczywiście tylko Ci zapisani będą robić to samo i pewnie nie dadzą sobie rady, a Ty nie urośniesz. MLM nie jest biznesem geniuszy i wielkich gwiazd robiących niezwykłe rzeczy. Network Marketing to biznes zwykłych ludzi robiących proste rzeczy, ale zespołowo. Zespół jest wszystkim. Ten, kto tego nie rozumie i nie promuje tej zasady, wyłoży się na bank. Maciej Maciejewski: Jakie cechy powinien mieć człowiek, aby odnieść sukces w biznesie MLM? Marek Staszko: Dla każdego sukces znaczy coś innego. Dla jednego to dodatkowy dochód o wysokości średniej krajowej, dla innego to miliony dolarów. Te różne ambicje finansowe determinują różne wymagania osobowościowe od kandydata na człowieka sukcesu. Kiedyś zrobiono badania wśród osób, które zdobyły majątek w MLM. Przyglądano się różnym firmom i różnym krajom. Ciekawe okazało się to, że tych ludzi nie dało się włożyć w jakiś konkretny model człowieka sukcesu. To byli ludzie bardzo wykształceni i bez wykształcenia. Ludzie biznesu i pracownicy etatowi, a nawet bezrobotni. Ludzie w różnym wieku i ludzie o różnych przekonaniach religijnych. Wiadomo więc, że nie można jednoznacznie określić, kto to będzie budować z sukcesem. Ile osób tyle powodów. Ile osób tyle historii sukcesu. Ale zbadano też strategie biznesowe tych ludzi i ich sposób reagowania na świat oraz ich relacje z innymi ludźmi. I tu wyszły ciekawe dane, z którymi ja zgadzam się na 100%. Dokładnie to samo obserwowałem i widzę teraz. A mam możliwość, bo konsultuję wielu liderów z różnych firm… To nie o zdolności chodzi, a o charakter człowieka i sposób reagowania. Po pierwsze to są ludzie mili. Są empatyczni i myślą w kategoriach MY zamiast – jak wiele osób – w kategoriach JA. Są bardzo ambitni, ale mają ego schowane do kieszeni. Nie mają nastawienia dyrektorskiego czy menadżerskiego. Są świetnymi graczami zespołowymi. Potrafią myśleć w wielkich kategoriach. I co najważniejsze, są nauczalni. Ciągle rozwijają się i zdobytą wiedzę wykorzystują. Biorą na siebie odpowiedzialność za działania i za rezultaty. To tylko tyle i to niestety aż tyle. Czy to znaczy, że nikt inny nie może budować biznesu MLM? Ależ może. Do średnich rozmiarów (kilka/kilkanaście tysięcy zł/mc). Duże biznesy budują jednak tylko ludzie o ww. cechach. Maciej Maciejewski: Jak wpłynęła na MLM kwarantanna? Marek Staszko: To może brzmieć szokująco, ale kwarantanna zadziałała na branżę jak najlepiej opracowana strategia marketingowa. To już nie wzrost, ale eksplozja. Ludzie zamknięci w domach zaczęli przyglądać się możliwościom internetu i nagle odkryli system MLM. To, co przedtem traktowano jako dziwne zajęcie i mylono ze sprzedażą bezpośrednią, nagle okazało się nowoczesnym biznesem o nieograniczonym zasięgu, z dobrymi możliwościami finansowymi i świetnymi towarami. Nagle świat zrozumiał, że najważniejszym produktem w MLM jest możliwość biznesowa. I to możliwość dostępna z domu. Mamy rewelacyjne wzrosty obrotów, mnóstwo nowych awansów i to w skali międzynarodowej. To świetny czas. Dotyczy to wielu firm. Maciej Maciejewski: Jakie masz plany na przyszłość? Marek Staszko: Jak każdy działający w MLM człowiek, chcę mieć większy biznes. Ale chcę, żeby rozwijał się on w wielkim zasięgu. Chcę mieć biznes naokoło świata. Różne kraje, różna ekonomia, różne religie – a to wszystko połączone w jeden wielki zespół biznesowy. Do tego potrzebny jest precyzyjny system rozwijania ludzi. Trzeba tworzyć dostęp do materiałów, treningów, szkoleń… czynny 24 godz. na dobę, 365 dni w roku. To muszą być materiały w wielu językach. Ludzie nie mogą poszukiwać wiedzy tak, jak my w latach 90-tych. Wiedza ma być pod ręką – precyzyjna, aktualna, gotowa do użycia i darmowa. Marek Staszko Pragnę też mieć wpływ na sukcesy osób z innych firm sieciowych i na rozwój całego rynku. Wiedzą należy się dzielić. Nie wolno jej egoistycznie zachowywać tylko dla siebie i dla swoich grup. Niech rośnie cały sektor DS/MLM. Miejsca wystarczy dla każdego, a im więcej osób odniesie sukcesy, tym lepiej dla wszystkich. Te sukcesy są dowodem społecznym na wartość biznesu MLM. I tutaj widzę miejsce dla mojej działalności edukacyjnej. Akademia Zdrowego Biznesu to nie szkoła rekrutowania nowych osób. To cała filozofia i strategia pracy z zespołami nastawiona na optymalizację ich potencjału. To sposób tworzenia silnych społeczności biznesowych, w których może zaistnieć z sukcesem każdy, bowiem nie chodzi tylko o to, aby rosnąć poprzez dodawanie nowych osób. Chodzi o to, aby rosły również te nowo dodane osoby. Chodzi o sukces osiągany przez kolejne pokolenia networkerów. O sukces, który karmi kolejny sukces i dalej i dalej… Zasada domino. Chodzi o 100% przewidywalność biznesu. To jest moje marzenie i mój cel – dawać w rynek wartość. Już to się zaczęło. Już konsultuję osoby na różnych poziomach biznesowych z różnych firm. Już opracowujemy dla nich zespołowe strategie rozwojowe. Już cieszymy się razem z ich sukcesów i z sukcesów ich partnerów. Wiesz… 30 lat dobrego i złego doświadczenia, rozwiązywania problemów, tworzenia sukcesów, analizowania przyczyn i skutków daje nam jedno. Daje umiejętność praktycznej oceny tego, co jest aktualnie i co z tego może być. Chcę być „lekarzem” zajmującym się profilaktyką zdrowego biznesu oraz leczeniem biznesu mającego problemy rozwojowe. Chcę po prostu mieć radochę widząc wielu ludzi sukcesu i mieć świadomość – ja do tego przyłożyłem rękę. Chcę, żeby Akademia Zdrowego Biznesu była miejscem, gdzie mogą podnosić swoje kompetencje biznesowe osoby ze wszystkich biznesów sieciowych na różnych poziomach. Gdzie po sprawdzeniu przydatności wiedzy mogą wysyłać swoich partnerów i mieć pewność, że oni zostaną wyszkoleni. Ten model jest bardzo prosty – networkerzy zajmują się rozbudową swoich grup, a my szkolimy ich nowych partnerów. Ktokolwiek jest zainteresowany taką wiedzą może się ze mną kontaktować drogą mailową ([email protected]) bądź telefonicznie (602 353 532). Przy okazji zapraszam na mój blog: Oczywiście życzę wszystkim osobom z branży profesjonalnego podejścia do swoich biznesów i profesjonalnych sukcesów. To dobry moment. To Wielka Gra 2021 – tak nazywam ten rok. Maciej Maciejewski: Dziękuję za rozmowę.

Artykuł pt. “Cała Prawda na Temat Corey” jest najwyraźniej jawną kampanią dezinformacyjną. Pamiętajmy o tym, że ludzie mają tendencję do oskarżania nas o to co sami zrobiliby w podobnej sytuacji. Gdy ktoś oskarża cię o coś to obserwuj bacznie atakującego; dowiesz się o nim bardzo wiele.

Forum: Noworodek, niemowlę Czy któraś z Was może posiada i ma możliwość przegrania? ten film podobno miał być kiedyś puszczony w telewizji, ale firma Amway wygrała sprawę w sądzie i nie dopuściła do emisji. Pozdrawiam, Marta i Adaś DZIECINoworodek, niemowlęFilm o firmie Amway ? Angina u dwulatka Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –... Czytaj dalej → Skubanie paznokci – Co robić, gdy dziecko skubie paznokcie? Może wy macie jakieś pomysły, Zuzanka od jakiegoś czasu namiętnie skubie paznokcie, kiedyś walczyłam z brudem za nimi i obcinaniem ich, a teraz boję się że niedługo zaczną jej wrastać,... Czytaj dalej → Mozarella w ciąży Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji. Czytaj dalej → Czy leczyć hemoroidy przed porodem? Po pierwszej ciąży, a bardziej porodzie pojawiły się u mnie hemoroidy, które się po jakimś czasie wchłonęły. Niestety teraz pojawiły się znowu. Jestem w 6 miesiącu ciąży i nie wiem,... Czytaj dalej → Ile kosztuje żłobek? Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko... Czytaj dalej → Pytanie do stosujących zastrzyki CLEXANE w ciąży Dziewczyny mam pytanie wynikające z niepokoju o clexane w ciąży. Biorąc od początku ciąży zastrzyki Clexane w brzuch od razu zapowiedziano mi, że będą oprócz bolesności, wylewy podskórne, sińce, zrosty... Czytaj dalej → Mam synka w wieku 16 m-cy. Budzi się w nocy o stałej porze i nie może zasnąć. Mój syn budzi się zawsze o 2 lub 3 w nocy i mimo podania butelki z piciem i wzięcia do łóżka zasypia dopiero po ok. 2 godzinach. Wcześniej dostawał w... Czytaj dalej → Dziewczyny po cc – dreny Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała... Czytaj dalej → Meskie imie miedzynarodowe. Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to... Czytaj dalej → Czy to możliwe, że w 15 tygodniu ciąży?? Dziewczyny!!! Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Wczoraj wieczór przed kąpielą zauważyłam przezroczystą kropelkę na piersi, ale niezbyt się nią przejełam. Po kapieli lekko ucisnęłam tą pierś i... Czytaj dalej → Jaką maść na suche miejsca od skazy białkowej? Dziewczyny, których dzieci mają skazę białkową, może polecicie jakąś skuteczną maść bez recepty na suche placki, które pojawiają się na skórze dziecka od skazy białkowej? Czym skutecznie to można zlikwidować? Czytaj dalej → Śpi albo płacze – normalne? Juz sama nie wiem co mam myśleć. Mój synek ma dokładnie 5 tygodni. A mój problem jest taki, że jak mały nie śpi, to płacze. Nie mogę nawiązać z nim... Czytaj dalej → Wielotorbielowatość nerek W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać... Czytaj dalej → Ruchome kolano Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche... Czytaj dalej →

Żeby uzyskać wyższe premie na poziomie 1000, 25000, 4000 i 7500 PV, wymagane są odpowiednie ilości zwerbowaych i zakupów dokonanych przez grupę. Wielu byłych dystrybutorów opowiada o posiadaniu strychu zawalonego sprzętem do gotowania Amway Queen, odkurzaczami Vacuum, kosmetykami lub paczkami witamin.

TVP może pokazywać głośny film o korporacji Amway z lat 90., ale musi najpierw usunąć z niego nieprawdziwe dane o strukturze dochodów korporacji - orzekł nieprawomocnie sąd. - Nie żałuję, że powstał ten film - powiedział po wyroku prezes Contra Studio Jacek Gwizdała. Dodał jednak, że dziwi go rozstrzygnięcie sądu. Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał producentowi tego filmu, spółce Contra Studio, przeprosiny w mediach za podanie w nim nieprawdziwych danych o strukturze dochodów Amway. Film podawał, że większość zysków Amway trafia do bardzo wąskiej grupy dystrybutorów. Sąd tylko częściowo uwzględnił pozew spółki Amway Polska o ochronę dóbr osobistych wobec TVP i Contra Studio. Sąd co do zasady uznał bowiem, że reżyser miał prawo ostro skrytykować w nim nowe w latach 90. w Polsce zjawisko sprzedaży bezpośredniej prowadzonej przez firmy i metody werbowania Film Henryka Dederki pt. "Witajcie w życiu" z 1996 r. prezentował techniki oddziaływania na ludzi stosowane w tej założonej w USA korporacji. W filmie kilku dystrybutorów Amway przedstawiało ideologię firmy, metody werbowania współpracowników i fragmenty szkoleń. Sceny z ich udziałem połączono z inscenizacjami. Spór w sądzie w kilku odsłonach toczy się od kilkunastu lat. Jak mówiła sędzia Maria Piasecka w uzasadnieniu wyroku, krytyka za strony reżysera była uprawniona. Miał on też prawo posłużyć się fragmentami inscenizowanymi, ale pozwani nie dowiedli prawdziwości danych finansowych o Amway. Po wyroku prezes Contra Studio Jacek Gwizdała powiedział, że wyrok go dziwi, a dziś film i tak ma znaczenie już tylko historyczne. Według pełnomocnika Amway mec. Stefana Jaworskiego wyrok jest korzystny dla jego klienta, który głównie kwestionował dane o dochodach Amway. "Przedstawieni w negatywny sposób" Rzecznik Amway Polska Anna Wieraszko w wydanym oświadczeniu napisała, że firma "wygrała proces o ochronę swojego dobrego imienia".- Wyrokiem sądu zabroniono rozpowszechniania fałszywych informacji nt. działalności firmy - zaznaczyła, komentując wtorkowe orzeczenie. Stwierdziła również, że "intencją Amway Polska nie było karanie kogokolwiek, a jedynie zwrócenie uwagi, że nie należy rozpowszechniać fałszywych oraz krzywdzących informacji o jakiejkolwiek firmie, gdyż może się to odbić negatywnie na jej działalności oraz aktywności współpracujących z nią dystrybutorów".- W naszym odczuciu i firma i jej dystrybutorzy zostali w filmie przedstawieni w sposób negatywny i nieprawdziwy, a ponadto odbiegający od przyjętych kanonów etyki dziennikarstwa dokumentalnego - zaznaczyła MAC/tr/k / Źródło: PAP, TVN24Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Oceans Apart to kody zniżkowe, gratisy i współprace z osobami nie uprawiającymi sportu, a jak to wygląda w rzeczywistości? F I N D M E: Insta → @agasava

„Nie ma znaczenia, ile masz lat, czym się zajmujesz, ile zarabiasz – i tak możesz wylądować na dnie”.„Cała prawda o...” to książka, w której Ilona Felicjańska ukazuje wszystkie swoje oblicza. Zdejmuje po kolei różne maski, by pokazać Czytelnikowi swoją prawdziwą twarz bez wykreowanego przez media wizerunku. Staje się dla odbiorcy już nie tylko modelką znaną z kolorowych gazet, ale również matką, żoną, kochanką, osobą uzależnioną, która wydawać by się mogło wreszcie odnalazła swoją drogę i nareszcie stała się pewną siebie, szczęśliwą Felicjańska to kobieta, która wychowywała się bez ojca, czym tłumaczy późniejsze związki z dużo starszymi mężczyznami. W 1993 roku otrzymała tytuł II wicemiss Polonia, mimo, że jak zapewnia była dziewczyną zakompleksioną z zachwianym poczuciem własnej wartości. Chodziła w pokazach Calvina Kleina, Pierrea Cardina, Teresy Rosati, Macieja Zienia, czy też modowego duetu Paprocki&Brzozowski. Modelka, mimo wady wymowy, pracowała przez kilka lat w telewizyjnym programie „Na każdy temat”, w którym jak sama podkreśla nie mogła rozwinąć skrzydeł, bo stanowiła tylko i wyłącznie atrakcyjny dodatek. Wyszła za mąż za bogatego mężczyznę, którego wydawało jej się, że kochała, ale z którym relacja była dość specyficzna – bez rozmów, wspólnych rozważań, planów. Myślała, że złapała Pana Boga za nogi, że uda jej się z dziewczyny z biednego domu, stać kimś innym, być może lepszym, z większymi perspektywami. Następnie przez alkohol, stała się niestabilną emocjonalnie matką. Przez wiele lat modelka prowadziła również fundację „Niezapominajka”, która pomogła wielu ciężko chorym dzieciom. Oprócz tego jest osobą uzależnioną, którą alkohol i sytuacja życiowa doprowadziła do próby książce Felicjańska zapewnia, że zawsze żyła problemami innych i nigdy nie umiała dzielić się, opowiadać o własnych. Nadszedł jednak moment, w którym modelka musiała przewartościować swoje życie i na nowo wszystko poukładać. Zdecydować, co jest ważne, co najważniejsze, a co powinno być tylko sprawą drugorzędną. O wypadku samochodowym, który spowodowała Felicjańska pod wpływem alkoholu słyszał chyba każdy. Wielu ludzi oceniło tę kobietę i przekreśliło ją raz na zawsze. Ilona Felicjańska w książce opowiada o znanych z show biznesu ludziach, którzy po wypadku odwrócili się od niej, którzy nie chcieli się z nią publicznie pokazywać, bo twierdzili, że może to zaszkodzić ich wizerunkowi. W jej przypadku powiedzenie „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie” stało się wyjątkowo trafne. Felicjańska w książce charakteryzuje show biznes. Związek z mediami nazywa toksycznym, bo mogą pomóc się wypromować, ale również zniszczyć nieprawdziwymi Felicjańska popełniła wiele błędów. Jednym z najpoważniejszych było prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, ale również później nie udało jej się uniknąć upadków. Zaczęła zajmować się zbyt wieloma rzeczami naraz i nie doprowadzać ich do końca np. otwierała klinikę odwykową i sklep z perłami. Modelka opowiada również o mechanizmach, które kierowały nią jako osobą uzależnioną. Alkohol, do którego napisała kiedyś list zaczynający się od słów „Drogi Przyjacielu”, kierował nią. Problemy i smutki topiła w nim. Gdy nie miała się komu wygadać – on zawsze czekał. Czekał i przyciągał wołając, by raz jeszcze się mu zwierzyła. Najtrudniejsze w terapii jest, jak twierdzi modelka, przyznanie się przed samym sobą, że ma się problem i potrzebuje się pomocy. Felicjańska opowiada o tym, jak wiele razy trzeba upaść, jak wiele razy trzeba zaczynać od nowa, by w końcu się udało wygrać z nałogiem, by w końcu stabilnie stanąć na nogach i nie poruszać się chwiejnym krokiem.„Cała prawda o...” to książka napisana w formie wywiadu rzeki. Pytania zadawała dziennikarka, redaktor naczelna pisma „Miasto Kobiet” – Aneta Pondo. Książka została podzielona na wiele rozdziałów. W każdym z nich kobiety rozmawiają o poszczególnych etapach i decyzjach w życiu modelki. Mimo, że „Cała prawda o...” porusza trudne tematy z życia Felicjańskiej to pozycja, którą czyta się niezwykle szybko. Napisana jest prostym językiem, który ułatwia lekturę. Jak już wspomniałam Ilona Felicjańska prowadziła fundację „Niezapominajka”, co do której pozostały zarzuty o niezłożony bilans roczny i obawy wielu osób, które wpłacały pieniądze na fundację, czy na pewno trafiły one do potrzebujących. Modelka twierdzi również, że nie pamięta jakiej wysokości są jej długi. Wyraźnie we fragmentach związanych z pieniędzmi nabiera wody w usta. Mówi, że nie ma pieniędzy na zaległe bilanse, że składając je musiałaby zapłacić urzędowi skarbowemu 600 złotych, a ich po prostu nie ma. Z drugiej strony w późniejszym fragmencie książki, gdy opowiada o swoim stylu wspomina o zabiegach, które wykonuje. Miała wstrzyknięty kwas hialuronowy w bruzdy koło ust, laserowo usuwała przebarwienia na twarzy, zrobiła również kriolipolizę (zamrożenie komórek tłuszczowych), oraz regularnie poddaje się botoksowi. Dość złożona pielęgnacja własnego ciała i rzekomy brak pieniędzy na pokrycie zaległości z pracy fundacji jest dość Felicjańska zapewnia, że zawiodła się na religii. Uważa, że powinno się żyć przede wszystkim z myślą o sobie, a nie z przekonaniem, że trzeba nadstawiać drugi policzek. Trudno mi się z tym zgodzić. Bycie egoistą nie jest zaletą. Wyobraźmy sobie tylko, jak przerażająco wyglądałby świat, społeczeństwa, gdyby każdy myślał tylko o sobie. Troska o drugiego człowieka powinna cieszyć i dawać siłę, a nie być źródłem wydaje mi się, że Felicjańską po przejściach cechuje pycha. Uważa, że wszyscy powinni ją podziwiać i szanować za to, że udało jej się wyjść z nałogu. To prawda, ale nie przesadzajmy. Udało jej się przejść długą drogę z wieloma zakrętami, ale nie możemy zapominać o tym, co się wcześniej stało. Wypadek samochodowy mógł się przecież skończyć w zupełnie inny sposób – dużo gorszy. To naprawdę nieodpowiedzialne wsiadać za kierownicę „pod wpływem” i nic tego nie tłumaczy. Ilona Felicjańska miała szczęście w nieszczęściu, że nikomu nie wyrządziła wtedy krzywdy. Uważam, że osoby uzależnione, którym udaje się stanąć na nogi powinny iść przez życie wyprostowane, ale nie zadzierać nosa, nie wyolbrzymiać swoich dokonań i nie mieć wiecznych pretensji do ludzi, za to jak je postrzegają. Ilona Felicjańska popełniła błąd, który ludzie zapamiętali. Powinna się z tym pogodzić.„Cała prawda o...” to książka, którą trudno mi ocenić, bo jest to opowieść o prawdziwym życiu niepozbawionym porażek, upadków. Z wieloma stanowiskami Ilony Felicjańskiej się nie zgadzam, wielu nie mogę zrozumieć, zaakceptować, ale jedno jest pewne – modelka daje przykład, że osoba uzależniona może wyjść z nałogu i że nawet po bolesnym upadku można powstać, odnaleźć sens i docenić to, co się 3/ znajduje się także na moim blogu:

WkJF5.
  • x0y8oaiqvi.pages.dev/34
  • x0y8oaiqvi.pages.dev/31
  • x0y8oaiqvi.pages.dev/62
  • x0y8oaiqvi.pages.dev/83
  • x0y8oaiqvi.pages.dev/17
  • x0y8oaiqvi.pages.dev/68
  • x0y8oaiqvi.pages.dev/5
  • x0y8oaiqvi.pages.dev/82
  • cała prawda o amway